DAJ CYNK

Test telefonu Samsung I9300 Galaxy S III

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Z prawej strony obudowy znajdziemy włącznik/przycisk blokady urządzenia (z racji gabarytów telefonu jest to niebo lepsza lokalizacja niż na górze smartfonu), próżno tu natomiast szukać spustu aparatu fotograficznego. Po lewej stronie znajduje się wąski przycisk regulacji głośności, na górze gniazdo JACK 3,5 mm i dodatkowy mikrofon, a na dole złącze microUSB i główny mikrofon. Ponad olbrzymim ekranem znajdziemy sporą diodę sygnalizacyjną, głośnik słuchawki, czujniki jasności otoczenia i zbliżania oraz przednią kamerkę 1,9 Mpix, zdolną rejestrować filmy HD przy 30 klatkach na sekundę. Poniżej ekranu znajduje się szeroki sprzętowy przycisk home, po jego lewej stronie umieszczono przycisk menu podręcznego, a po prawej wróć. Dwa ostatnie przyciski są dotykowe i jak widać, wbrew założeniom Androida 4.0, nie zmieniły się względem modelu Galaxy S II.



Szerokość ramki wokół wyświetlacza nie zwiększyła się mimo większej, 4,8-calowej przekątnej (po bokach niespełna 5 mm). Z kolei przestrzeń powyżej i poniżej ekranu jest nawet węższa niż w Galaxy S II, co po części jest efektem zastosowania innych proporcji obrazu (16:9 zamiast 16:10). W Galaxy S II mieliśmy 4,3-calowy ekran Super AMOLED Plus o rozdzielczości 480 x 800 pikseli, co dawało gęstość upakowania pikseli na poziomie 217 punktów na cal. W Galaxy S III rozdzielczość znacznie wzrosła i mimo większej przekątnej, 720 x 1280 pikseli daje imponujące 306 pikseli na cal. Uważna analiza specyfikacji pokazuje, że w Galaxy S III zabrakło oznaczenia "Plus" na końcu nazwy Super AMOLED, opisującej technologię produkcji ekranu. W praktyce oznacza to, że zamiast układu RGB, na jeden piksel przypadają dwa subpiksele (naprzemiennie RG i RB). Tym samym gęstość upakowania subpikseli jest o 1/3 niższa niż mogłaby być przy układzie RGB i po przemnożeniu uzyskujemy już tylko odpowiednik 204 pikseli na cal, a więc mniej niż w Galaxy S II. Takie mnożenie nie ma jednak większego sensu, z racji specyficznej mozaiki jaką tworzą subpiksele matryc typu PenTile. Na ekranie Galaxy S III zobaczymy więcej detali niż na ekranie Galaxy S II, jednak brzegi kontrastujących powierzchni (szczególnie czcionek) pokryte będą drobniutkim czerwonym ziarnem. W codziennym użytkowaniu (bez użycia lupy) w absolutnie niczym to nie przeszkadza. Gdy jednak do Galaxy S III przyłożyć HTC One X, okazuje się, że można ekran HD zrobić znacznie lepiej. HTC może sobie pozwolić na bardziej smukłe czcionki, a obraz wydaje się, już na pierwszy rzut oka bardziej ostry.

Ekran nowego Samsunga oferuje piękne kolory, rewelacyjny kontrast i minimalną tylko ilość odblasków. Jest jednak ciemniejszy niż w Galaxy S II (362 nity) i Galaxy Note (429 nitów) o HTC One X nie wspominając (550 nitów). Ze swoimi 330 nitami, pokonać udało mu się Galaxy Nexus (247 nitów) i znanej mi z tego modelu konieczności stałego korzystania z maksymalnej jasności ekranu w przypadku Galaxy S III nie ma. Ostatnio przeczytałem, że gdy chodzi o czytelność ekranu poza pomieszczeniami, zdecydowanie najważniejszym parametrem jest współczynnik kontrastu. Ba, pojawiły się nawet recenzje, w których Galaxy S III prezentowany jest jako lider owej czytelności. Pomiary te jednak nie do końca prezentują rzeczywistą postać rzeczy. To czy będzie nam się wygodnie korzystało ze smartfonu na plaży uzależnione jest zarówno od kontrastu, jak i jasności wyświetlacza, ale też od jego przekątnej (większe obiekty ciężej jest zakryć refleksem czy odciskiem palca), jakości powłoki antyrefleksyjnej i tendencji do zbierania odcisków palców.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News