DAJ CYNK

Test telefonu Sony Ericsson C905

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Nad ekranem telefonu znalazły się dwa przyciski wykorzystywane w grach i do obsługi aparatu fotograficznego (w trybie czuwania prawy otwiera galerię, a lewy - ostatnio wykonane zdjęcie, z kolei w trybie wykonywania zdjęć służą one do zmiany scenerii oraz trybu zdjęć). Między tymi przyciskami znajduje się głośnik oraz czujnik jasności otoczenia, do złudzenia przypominający kamerę do wideo rozmowy - tej ostatniej zabrakło w testowanym urządzeniu.



Poniżej ekranu telefonu znajduje się sześć przycisków poukładanych w dwa pionowe bloki, między którymi znajduje się manipulator kierunkowy z przyciskiem zatwierdzania. Lewy blok zawiera przycisk kontekstowy, zieloną słuchawkę oraz przycisk menu podręcznego (szybkie przełączanie się między aplikacjami), w prawym bloku znajdziemy drugi przycisk kontekstowy, czerwoną słuchawkę / włącznik telefonu oraz przycisk kasowania "C". Jak nietrudno zauważyć, jest to doskonale znany już użytkownikom Sony Ericssonów, klasyczny układ przycisków. Przyciski obu bloków wykonane są z materiału przypominającego metal (nie zaryzykuję stwierdzenia, że to metal), pokrytego grubą warstwą przeźroczystego lakieru. Zarówno przyciski funkcyjne, jak i manipulator kierunkowy odznaczają się bardzo wysoką ergonomią.



Klawiatura numeryczna i funkcyjna telefonu podświetlana jest równomiernym, białym światłem. Zastosowane czcionki są duże i doskonale czytelne. W trybie fotograficznym, pojawiają się podświetlane na niebiesko dodatkowe oznaczenia manipulatora kierunkowego. Za jego pomocą możliwa jest kontrola nad trybem makro (z niewiadomych przyczyn konkurencja zaniedbuje szybki dostęp do tej funkcji), ekspozycją, lampą błyskową i samowyzwalaczem. Choć klawiatura numeryczna ze względu na swoje spore gabaryty sprawia wrażenie wygodnej, to jednak wymaga ona przyzwyczajenia. Przyciski mają mały skok i rozdzielają je 3 metalowe paski, które początkowo potrafią dezorientować i wymuszać skupienie się na celowaniu w przestrzenie pomiędzy nimi. Początkowo zawiodłem się, ale szybko udało się przyzwyczaić do klawiatury C905. Rozsunięcie telefonu powoduje nie tylko wyeksponowanie klawiatury numerycznej, ale też tyłu ekranu LCD. Sony Ericsson umieścił w tym miejscu estetyczny metalowy panel, który po części tłumaczy sporą wagę telefonu.



Na lewym boku urządzenia producent umieścił gniazdo ładowarki oraz chronione zaślepką gniazdo karty pamięci M2 (w zestawie znajduje się karta o pojemności 2 GB, maksymalna obsługiwana pojemność to 8 GB). Prawy bok telefonu zawiera duży, okrągły spust aparatu - jeden z wygodniejszych, z którymi miałem do tej pory do czynienia. Do tego znalazły się tu dwa przyciski regulacji głośności / zoomu cyfrowego, przycisk przełączania trybu zdjęcia / wideo oraz przycisk wejścia do galerii - wszystkie wymienione są dobrze wyczuwalne i prawidłowo rozmieszczone. Dolny bok telefonu zawiera szczelinę głośnika i metalowy zaczep na smycz, górny jest pusty. Kończąc opis obudowy warto nadmienić, że telefon ma bardzo wysokiej klasy mechanizm przesuwowy; podczas testów C905 nie trzeszczał w żadnym miejscu i sprawiał wrażenie wyjątkowo solidnego.

Klasyczne menu i trochę za ciche rozmowy

Menu telefonu przygotowano w oparciu o generację oprogramowania oznaczoną jako A200. Są tu drobne poprawki związane z maksymalnie rozszerzonym wachlarzem funkcji modelu C905, jednak zasadniczo menu nie odbiega od tego, co zobaczyć można w modelach W980, C902 czy C702. Konsekwentność producenta trudno jest traktować jako wadę - menu jest szybkie, atrakcyjne wizualnie i logiczne.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News