DAJ CYNK

Test telefonu Sony Xperia S

Lech Okoń (LuiN) TELEPOLIS.PL (tekst), Wojciech Piechocki GSMONLINE.PL (foto/wideo)

Testy sprzętu

Aplikacja muzyczna cechuje się przede wszystkim dużą prostotą obsługi i choć zabrakło wyciągniętych na wierzch przycisków zapętlania i odtwarzania losowego, obcowanie z nią jest bardzo przyjemna. Equalizer oferuje potężną listę schematów dźwiękowych, jednak i bez niego trudno nie być zadowolonym z jakości audio. Zapewne to po części efekt tego, że w trybie Normalnym Sony Ericsson trochę podkręcił tony wysokie i niskie, przez co dynamika dźwięku stała się większa. Genialnym rozwiązaniem jest dołączenie 20-stopniowej regulacji wzmocnienia basów, działającej równolegle z equalizerem - suwakiem tym ocieplimy dźwięk bez ryzyka trzeszczenia (efekt wręcz wgniecie miłośników mocniejszego brzmienia). Nie zabrakło też funkcji dźwięku przestrzennego. Już na standardowych słuchawkach dokanałowych dołączonych do zestawu słuchanie muzyki płynącej z Xperii S to czyta przyjemność, a na Creativach Aurvana ciężko było mi się odczepić od telefonu. Brawo!

Łyżką dziegciu w niezłym całokształcie muzycznym okazała się niemiła niespodzianka w postaci braku obsługi plików WMA (256 kbps) zakupionych w Muzodajni. Z olbrzymiej playlisty ostało się w ten sposób raptem kilka utworów MP3 rozpoznanych prawidłowo przez telefon (telefon podczas kopiowania plików proponuje ich konwersję). Przycisk nieskończoności ponad okładką albumu pozwala na błyskawiczne odszukanie dodatkowych informacji na temat utworu w Google’u, Wikipedii, YouTube’ie czy nawet odszukanie wersji karaoke. Możemy też ręcznie zmienić tagi utworu, automatycznie pobrać z sieci okładki albumów czy nawet stworzyć własną okładkę. Sterowanie muzyką dodatkowo ułatwiają widżet na pulpicie i przyciski na ekranie startowym. Na koniec dodam, że Xperia S należy do tych telefonów, w których nie ma potrzeby ustawiania głośności na maksimum - mocy na wyjściu audio nam nie zabraknie.

Radio FM w zaskakująco szybkim tempie skanuje dostępne stacje - kilka sekund po pierwszym uruchomieniu aplikacji miałem już komplet lokalnych stacji - automatycznie, bez potrzeby ręcznego wywoływania funkcji skanowania. Kinetycznie przewijany suwak częstotliwości działa bardzo precyzyjnie, mamy możliwość zdefiniowania listy ulubionych stacji, jest wymuszony tryb mono, odtwarzanie przez głośnik czy nawet rozpoznawanie utworów za pośrednictwem TrackID.

Odtwarzacz filmów jest niestety dość ubogi w funkcje - ot wbudowany w androidową galerię player, do którego dołożono możliwość regulacji jasności obrazu, włączenia Mobile BRAVIA Engine czy odtwarzania od momentu, w którym ostatnio skończyliśmy. Funkcje te uzupełniają jeszcze skróty do odtwarzania na telewizorze za pomocą DLNA i przesłania pliku do edytora wideo (tu obsługiwane są nasze własne nagrania) - wywoływane przez przycisk menu podręcznego. Nowością jest sprawna obsługa nie tylko plików MP4 i 3GP, ale też DivX czy XviD, o jakości nawet FullHD. Podczas testów telefon nie poradził sobie z jednym tylko plikiem MKV (FullHD), który działał już w darmowym odtwarzaczu MX Video Player (ten dołożył do filmów napisy).

Jakość obrazu urzeka. Bałem się, że ekran LCD będzie mi strasznie świecił w oczy gdy zabiorę się do wieczornego oglądania ulubionego serialu - nic z tych rzeczy. Telefon oferuje bardzo płynną regulację jasności wyświetlania (15 stopni) i praktycznie na każdym poziomie jasności czerń była przynajmniej zadowalająca. Niewiele różniła się od ekranów AMOLED, w których idealna czerń to wyłączony (nawet tylko pojedynczy) piksel. Do tej pory uważałem, że najlepsze do mobilnego oglądania filmów są ekrany AMOLED, ale Sony swoją Xperią S sprawił, że muszę zweryfikować swój pogląd. Przy minimalnych jasnościach Super AMOLED-y pokazują wiele artefaktów kompresji i dużo rozrabiają w ogólnej jakości filmu. W Xperii S wszystko pozostawało idealne - niezależnie od poziomu jasności ekranu, kolory stale były odpowiednio nasycone, a kontrast uzyskiwałem chyba nawet lepszy niż na swoim telewizorze. Kolejne brawo.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News