DAJ CYNK

Test telefonu Sony Xperia Z3 Plus

Marcin Kruszyński (vonski)

Testy sprzętu

O ile Xperia Z3 miała swój oficjalny debiut na targach IFA w Berlinie w 2014 roku, o tyle premiery Z3+ nie było w ogóle. Telefon jako Z4 najpierw pojawił się na stronach operatorów z Japonii, po czym po cichu, już jako Z3+ (kodowa nazwa E6553) zadebiutował na Starym Kontynencie. Już takie podejście producenta sugeruje, że telefon jest tylko niewielką korektą poprzedniego modelu, a nie w pełni nowym i opracowanym od podstaw urządzeniem.

O ile Xperia Z3 miała swój oficjalny debiut na targach IFA w Berlinie w 2014 roku, o tyle premiery Z3+ nie było w ogóle. Telefon jako Z4 najpierw pojawił się na stronach operatorów z Japonii, po czym po cichu, już jako Z3+ (kodowa nazwa E6553) zadebiutował na Starym Kontynencie. Już takie podejście producenta sugeruje, że telefon jest tylko niewielką korektą poprzedniego modelu, a nie w pełni nowym i opracowanym od podstaw urządzeniem. Patrząc na suchą specyfikację trudno się z tym nie zgodzić. Zmiany na papierze są kosmetyczne: nowszy procesor i układ graficzny, powiększona pamięć wewnętrzna, nieco mniejsza grubość smartfonu (zaledwie 6,9 mm wobec 7,2 mm w poprzedniku), niestety kosztem również mniejszej baterii. Wizualnie telefon również praktycznie się nie zmienił: poza portem microUSB pozbawionym zaślepki trudno dostrzec różnice w stosunku do poprzednika. Czy warto więc w ogóle opisywać telefon, który przeszedł tak skromną kosmetykę, a ja, jako autor recenzji Z3, mam wrażenie jakbym pisał ją ledwie kilka tygodni temu? Spróbujmy jednak, może choćby ze względu na dość kontrowersyjną jednostkę centralną zastosowaną w Xperii, czyli niesławnego Snapdragona 810.

Zawartość pudełka

Podobnie jak w przypadku Z3, do testów dostaliśmy przedpremierowy, nieoficjalny egzemplarz Z3+. Zgodnie z tradycją, w pudełku znalazła się wyłącznie ładowarka sieciowa (moc 1500 mAh) i garść dokumentacji, bez zestawu słuchawkowego. Samo pudełko to też powielenie rozwiązania z poprzednika, czyli kwadratowy, niewielki kartonik w białym kolorze z kolorową grafiką telefonu na froncie. W komplecie kierowanym na rynek zapewne znajdą się również słuchawki dokanałowe. Z jednej strony szkoda, że znów na recenzję trafił egzemplarz w niefinalnej wersji, z drugiej strony firma Sony wysyła swój sprzęt tak szybko, jak chyba żaden inny producent, za co oczywiście przy okazji dziękujemy.

Specyfikacja

Poza wspomnianymi we wstępie różnicami, Z3+ naprawdę niewiele odbiega od wcześniejszego modelu. Owiany złą sławą procesor Snapdragon 810 pracuje z częstotliwością 2 GHz dla 4 rdzeni Cortex-A57 oraz 1,5 GHz dla czterech rdzeni Cortex-A53. Potężny procesor ma do współpracy 3 GB pamięci operacyjnej, 32 GB pamięci wewnętrznej (z możliwością rozszerzenia przez karty microSD) oraz układ graficzny Adreno 430. Niewiele zmieniło się pod względem łączności. Modem LTE pracuje teraz w standardzie Cat6 oferującym przepustowość na poziomie 300/50 Mb/s, Bluetooth został zaktualizowany do wersji 4.1, reszta modułów pozostała bez zmian. Obudowa E6553 ma wymiary 146 x 72 x 6,9 mm, masa telefonu to 144 gramy. Żadne zmiany nie zaszły w ekranie. Mamy tu identyczny parametrami, 5,2-calowy wyświetlacz IPS o rozdzielczości FullHD. Taki sam pozostał również tylny aparat, wzrosła za to rozdzielczość przedniej kamerki (z 2,2 do 5,1 Mpix).

Resztę specyfikacji Z3+ uzupełnia radio FM, stereofoniczne, frontowe głośniki, wodoszczelne wyjście audio 3,5 mm oraz, również wodoszczelne, złącze microUSB. Zmalał przy okazji akumulator zasilający smartfon Sony i jego pojemność wynosi obecnie 2930 mAh (wobec 3100 mAh poprzednika).

Jak widać powyżej, nie każda zmiana w "nowej" Xperii jest na plus. Nowszy układ centralny i pęd do produkcji coraz cieńszych obudów pomniejszył pojemność akumulatora, choć użytkownicy oczekują raczej odwrotnego trendu. Sony nie jest jednak osamotniony w swoich działaniach, bo ogniwo mniejsze od swojego poprzednika ma choćby jeden z głównych rywali - Samsung Galaxy S6.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News