DAJ CYNK

Test telefonu Sony Xperia Z

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Wśród standardowych widżetów każdy powinien znaleźć dla siebie coś miłego. Znajdziemy tu zarówno przyciski sterujące odtwarzaniem muzyki, rozmaite wtyczki społecznościowe, pogodynkę, jak i narzędzia usprawniające pracę. Producent był dość powściągliwy w serwowaniu dodatkowych aplikacji. Moda na upychanie jak największej liczby zbędnych programów szczęśliwie minęła. Właściwie jednym "bzdetem" jest McAfee Security w 7-dniowej wersji testowej.

Niemal goły system producent połączył z aż 2 GB pamięci RAM. Nawet niechlujne korzystanie z telefonu i zupełne niezaglądanie do listy działających w tle aplikacji nie odbijało się negatywnie na wydajności Xperii Z. Po kilku dniach użytkowania wciąż nie przekroczyłem 1 GB użytego RAM-u, a więc do zapychania się pamięci było jeszcze bardzo daleko. Jeśli dołożyć do tego cztery rdzenie Krait taktowane zegarem 1,5 GHz i grafikę Adreno 320, to martwić nie musimy się już właściwie o nic. No może o baterię, choć z nią wcale tak źle znowu nie jest, o czym już za chwilę.

W testach wydajności Xperia Z zrobiła miazgę z konkurentów, w tym z Galaxy S III, który oparł się jedynie w przypadku testu GLBenchmark 2.1. Niezły, choć nie rekordowy wynik w teście przeglądarki internetowej SunSpider 9.1 to prawdopodobnie po części efekt zupełnego przejścia na Chrome. Tradycyjnej ikonki "Internet" w menu telefonu próżno szukać. Średnia prędkość zapisu danych do pamięci telefonu (tej jest 16 GB) wyniosła 12,3 MB/s i był to drugi po Galaxy S III wynik w zestawieniu. Generalnie na Xperię Z nie czeka się. Zarówno instalowanie aplikacji jak i ich uruchamianie było znacznie szybsze niż na wszystkich smartfonach z Androidem, które zdążyły wpaść w moje ręce. Właśnie tak powinien działać Android i mam tylko nadzieję, że wraz z aktualizacją systemu do 4.2 czar nie pryśnie.

Podstawy, czyli dzwonienie, wysyłanie wiadomości i czas pracy

Jeśli komuś wydaje się, że duży telefon z założenia oznacza dużą głośność rozmów, to grubo się myli. Tak może i było w przypadku Galaxy Note, ale już Xperia Z często wywoływała u mnie kurczowe poszukiwanie przycisku regulacji głośności. Niestety, zazwyczaj okazywało się, że rozmowy bardziej pogłośnić się już nie da. O komforcie można było mówić jedynie w cichych pomieszczeniach, poza nimi aż prosi się o zestaw słuchawkowy. Galaxy S III to prawdziwy krzykacz względem Nowej Xperii, która jest cichsza niż nawet mizerne pod tym względem iPhone'y i Nokia Lumia 920. Sama jakość rozmów nie budziła żadnych zastrzeżeń, nie miałem też powodów do narzekań gdy chodzi o zasięg sieci 2G, 3G, jak i Wi-Fi.

Ulokowany na dole prawego boku obudowy głośnik zewnętrzny również nie zachwyca. Pomijam fakt, że w tym miejscu głośnik ciągle zatyka się dłonią podczas normalnego trzymania telefonu. Bardziej bolesna jest jego niewielka głośność - dużo niższa niż w smartfonach konkurencji (nawet przy aktywnej funkcji xLOUD). Bawiąc się w testowanie wodoodporności telefonu, łatwo dodatkowo głośnik jeszcze zatkać resztkami wody. Trzeba potem chwili zanim wszystko do końca się dosuszy. Dzwonki zdominowane przez tony wysokie dobrze słychać, gorzej jeśli postanowimy jako dzwonek wykorzystać fragment jakiegoś utworu.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News