DAJ CYNK

Test telefonu ZTE Grand X IN

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Bateria - jest nie najgorzej

1650 mAh dla procesora Intel Atom? To jakaś kpina - pomyślałem. Jak się jednak okazało po kilku dniach testów, obietnice Intela dotyczące energooszczędności platformy nie były jedynie pustymi hasłami. Podobnie jak inne telefony z Androidem, ZTE Grand X In ładować będziemy musieli właściwie codziennie. Nie trzeba jednak nerwowo zerkać na ekran po każdej rozmowie - nawet "katując" telefon kilkudziesięcioma minutami rozmów, stale włączoną obsługą wiadomości e-mail w trybie Push, częstym zaglądaniem na Facebooka i robieniem sporej ilości zdjęć smartfon bez trudu był w stanie wytrwać od rana do wieczora. Na kolejny pełny dzień pracy energii już brakowało, ale posiłkując się darmowymi aplikacjami typu JuiceDefender wynik dwóch dni jest jak najbardziej osiągalny.

Rewelacyjnie ZTE Grand X In wpadł w teście maksymalnego czasu rozmowy w trybie 3G, wysuwając się na pierwszą lokatę zestawienia. Kto by pomyślał, że telefon z procesorem Intel Atom pozwoli na wykonanie połączenia o długości przeszło 12 godzin! Zaznaczę przy tym, że tradycyjnie test przeprowadzony został bez aktywnej transmisji danych pakietowych i z wyłączonym Wi-Fi czy GPS-em.



Przeglądanie Internetu, łączność i GPS

W czasie tworzenia recenzji odkryłem wyjątkowy brak miłości ZTE Grand X In do infrastruktury Wi-Fi opartej o routery marki Netgear. Smartfon musiał być bliżej routera niż telefony Samsunga czy Sony Tablet S, a nawet znajdując się bardzo blisko niego często samoistnie wylogowywał się z sieci, prosząc o ponowne podanie hasła. Przy rozbudowanym, długim haśle było to co najmniej irytujące. Już chciałem postawić krzyżyk na module Wi-Fi, gdy nagle okazało się, że w sieci opartej o router TP-LINK smartfon ZTE czuł się z kolei jak ryba w wodzie. Miejmy nadzieję, że "netgearowy" błąd szybko zostanie załatany.

Bezproblemowa była natomiast łączność 3G (900, 1900 i 2100 MHz), w przypadku której telefon do zaoferowania ma HSPA+ z prędkością pobierania do 21 Mb/s i wysyłania do 5,76 Mb/s (szybkości znane m.in. z Galaxy S II). Smartfon radzi sobie z odtwarzaniem strumieniowego wideo osadzonego na stronach internetowych, w tym nawet plików jakości FullHD, co chyba najlepiej oddaje wydajność przeglądarki. Strony wyświetlać możemy w trybie mobilnym lub komputerowym, da się je też zapisywać do pamięci telefonu w celu późniejszego przeglądania w trybie offline. Poprzez ikonę w prawym, górnym rogu przeglądarki możemy uruchamiać kolejne karty - pracować da się na maksymalnie 16 otworzonych w tym samym czasie stronach. Podobnie jak przy przełączaniu się między aplikacjami, zbędne karty zamkniemy gestem przesunięcia na bok.

Miłą niespodzianką było dla mnie odkrycie w specyfikacji urządzenia dwóch parametrów wciąż dość rzadkich w przypadku telefonów w cenie grubo poniżej tysiąca złotych. Mowa tu o wyjściu TV w standardzie MHL oraz o obsłudze łączności Wi-Fi Direct, która uzupełnia Bluetooth w standardzie 2.1. Nie zabrakło też rzecz jasna standardowej już dla Androida funkcji udostępniania Internetu na zasadzie hotspotu, natomiast gestem ze strony producenta jest obsługa DLNA, ukryta pod ikonką Full Share.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News