DAJ CYNK

Test zegarka Samsung Galaxy Gear

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Przy okazji testu Sony Smart Watch 2 wiele razy odnosiłem się do jego aktualnego konkurenta na rynku, jakim jest Samsung Galaxy Gear. Akcesorium, które według suchych danych wydaje się być sprzętem dużo lepszym, jak i bardziej ekskluzywnym. W końcu Samsung nie tylko ma mocniejszą specyfikację, ale też jest dużo droższy i współpracuje tylko z najwyższymi modelami serii Galaxy - Galaxy S3 i S4 oraz Note 2 i Note 3. Ale czy tak do końca jest to ekskluzywne? W końcu Smart Watch 2 też bez problemów z nimi działa. Czy Galaxy Gear jest lepszy, bo wygląda lepiej na papierze i jest droższy? I czy bateria rzeczywiście jest taka słaba? Śpieszę z odpowiedziami.

Przy okazji testu Sony Smart Watch 2 wiele razy odnosiłem się do jego aktualnego konkurenta na rynku, jakim jest Samsung Galaxy Gear. Akcesorium, które według suchych danych wydaje się być sprzętem dużo lepszym, jak i bardziej ekskluzywnym. W końcu Samsung nie tylko ma mocniejszą specyfikację, ale też jest dużo droższy i współpracuje tylko z najwyższymi modelami serii Galaxy - Galaxy S3 i S4 oraz Note 2 i Note 3. Ale czy tak do końca jest to ekskluzywne? W końcu Smart Watch 2 też bez problemów z nimi działa. Czy Galaxy Gear jest lepszy, bo wygląda lepiej na papierze i jest droższy? I czy bateria rzeczywiście jest taka słaba? Śpieszę z odpowiedziami.

Zestaw

Galaxy Gear został zapakowany w naprawdę ładne pudełko. W natłoku tak samo wyglądających kartonów, pudełko od Samsunga, choć też kartonowe, potrafi się wyróżnić. Nawet z bliższej odległości idealnie imituje drewno. W takim samym pudełku został umieszczony telefon, bez którego Gear byłby bezużyteczny - Samsung Galaxy S4. Całość tworzy naprawdę bardzo ładny duet. W środku, obok bohatera testu, znalazło się miejsce dla instrukcji i karty gwarancyjnej (obydwa wydrukowane na odpowiednio pasującym wizualnie, brązowym papierze), stacji dokującej, o której przeczytacie po części w każdym z kolejnych rozdziałów oraz ładowarkę sieciową. Ale nie byle jaką ładowarkę. Jest ona jednoczęściowa i cudownie długa. W czasach, kiedy wszystkie ładowarki dołączane do sprzętu telekomunikacyjnego mają w porywach 70 cm długości, ta od Samsunga ma około 150 cm długości, co czyni ją niemiłosiernie wygodnym dodatkiem, z którego bardzo chętnie korzystałem do wszystkich możliwych sprzętów w czasie testów.

Wygląd

Zegarek Samsunga legitymuje się kopertą o wymiarach 57 x 37 x 11,1 mm, co czyni go sprzętem dłuższym, grubszym i węższym od Smart Watcha 2. Oprócz tego jest od niego prawie dwukrotnie cięższy, stawiając masę 74 gram przeciwko 48 gramom. Większa waga od razu rzuca się w oczy w postaci pozornie solidniejszego wykonania. Podczas, gdy Sony wydawał się być niezbyt solidny, Samsung robi zupełnie odwrotne wrażenie. Cały przód koperty jest wykonany z metalu oraz szafirowego szkła. Poczucie solidności potęgują cztery śruby umieszczone na przednim panelu. Na prawym boku zegarka znajdziemy jedyny fizyczny przycisk. Pod nim umieszczono otwór mikrofonu, a sam znajduje się również na lewym boku zegarka. Na tylnej części urządzenia znajdziemy otwór głośnika zewnętrznego, styki do połączenia ze stacją dokującą oraz ogólne informacja na temat modelu. Po założeniu zegarka, na jego pasku, nad ekranem lub... pod ekranem (jeśli założymy zegarek na prawą rękę) znajduje się aparat fotograficzny, a w zapięciu umieszczony został głośnik służący do prowadzenia rozmów.

Gear dotarł do mnie w żółtej wersji kolorystycznej. Metalowe elementy zegarka były w nim srebrne, żółty był pasek i tył koperty. Pasek został wykonany z bardzo sztywnego silikonu. Znacznie grubszego i robiącego wrażenie dużo solidniejszego niż w przypadku zegarka Sony. Z drugiej strony, jest bardzo sztywny i strasznie pod nim gorąco. Przez to w pierwszych dniach użytkowania nie uważałem noszenia Gear'a za szczyt wygody. Zupełnie inaczej wygląda też samo zapięcie, które w przypadku Samsunga opiera się na zwykłym zatrzasku. Żółty kolor, choć efektowny i bardzo młodzieżowy, miał jedną, potężna wadę. Wystarczyły dwa dni w czarnej bluzie, żeby boki paska "zebrały" z niej farbę i wyglądały jakby przeciągnięte po błocie. Na szczęście łatwo było to wyczyścić.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News