DAJ CYNK

Thermomix ma braciszka. Testuję odkurzacz Kobold VK7

Anna Rymsza

Testy sprzętu

Thermomix to już gwiazda w wielu kuchniach Polski, a Kobold? Czym jest ten mniej znany produkt niemieckiego Vorwerka?

Mówiąc potocznie Kobold to odkurzacz. Pod marką kryje się jednak całkiem rozbudowany już system utrzymywania czystości, złożony z kilku odkurzaczy, mnóstwa końcówek I nawet robota sprzątającego. W moim mieszkaniu zapuścił odkurzacz pionowy Vorwerk Kobold VK7. Na początek przedstawię zestaw „na start”, czyli najtańszy i najprostszy.

Kobold VK7. Odkurzacz na lata

Podstawą zestawu jest Kobold VK7. To świetnie skonstruowany odkurzacz pionowy z obracaną rączką, wymiennym akumulatorem, czytelnym ekranem i świetną uniwersalną szczotką do odkurzania podłóg i dywanów. Konstrukcja od razu przypadła mi do gustu, bo odkurzacz świetnie się prowadzi po podłodze, dobrze skręca dzięki przegubom szczotki i – co chyba najważniejsze – mogę go w każdej chwili postawić tam, gdzie sprzątam. Szczotka może się zatrzasnąć w odpowiedniej pozycji i urządzenie będzie stabilnie stało bez dodatkowego podparcia. By wrócić do sprzątania, muszę znów go przechylić i włączyć przyciskiem na czarnej rączce.

Vorwerk Kobold VK7 w czasie pracy

Bardzo podoba mi się sterowanie Koboldem VK7. Odkurzacze pionowe, z którymi miałam do czynienia wcześniej, miały silnik i akumulator wysoko, a uruchamia się je czymś w rodzaju spustu. Tu środek ciężkości znajduje się bliżej podłogi, dzięki czemu odkurzacz prowadzi się totalnie bez wysiłku. Ekran jest duży, czytelny z daleka i nawet osoby z wadami wzroku mogą odkurzać bez okularów – i tak będą widzieć poziom akumulatora i moc ssania. Poza tym na ekranie pojawiają się piktogramy informujące o takich rzeczach, jak pełny worek. Jest to – niestety – odkurzacz workowy.

Sterowanie zostało umieszczone na lekkiej, cienkiej rączce. Służą do tego cztery przyciski: zielony włącznik na środku, dwa czarne przyciski zwiększania i zmniejszania obrotów (do dyspozycji mam 4 stopnie regulacji), a pod spodem znajduje się dodatkowy przycisk trybu Boost, podkręcający obroty do maksimum możliwości odkurzacza. Dostęp do nich jest idealny – podczas sprzątania zawsze są pod odpowiednimi palcami. Do okręcanej rączki też się przekonałam, bo pozwala szybko skompresować odkurzacz. Przyda się też w bardziej złożonych zestawach, gdy odkurzana będzie nie tylko podłoga.

Vorverk Kobold VK7 – przyciski

Kobold VK7 napędzany jest silnikiem bezszczotkowym i pracuje zaskakująco cicho: w domyślnym trybie, gdy obraca się też wałek w szczotce, zmierzyłam 60-62 dBA (na wysokości głowy osoby odkurzającej), w trybie Boost zaś do 73 dBA. Dla porównania podam, że mój aktualny odkurzacz pionowy generuje hałas do 78 dBA. Przez Kobolda zasysane jest do 27 litrów powietrza na sekundę w trybie Boost (dostałam informację, że wytwarza ciśnienie do 130 hPa), a szczotka z własnym silnikiem dodatkowo pomaga zebrać brud nawet z włochatych dywanów. Często wystarczy tylko jeden „przejazd” Koboldem po dywanie, by był zadowalająco czysty nawet dla alergików.

To zresztą element prezentacji, jaką reprezentanci firmy Vorwerk przeprowadzają w domu potencjalnych klientów. Najpierw gospodarze są proszeni o posprzątanie swoim aktualnym odkurzaczem, a następnie do akcji wjeżdża Kobold ze specjalnym, białym wkładem zamiast worka – na nim widać jak na dłoni, ile brudu jeszcze udało się „wyssać” z dywanu. Nierzadko Kobold ma jeszcze sporo do roboty.

Vorwerk Kobold VK7, akumulator i ładowarka

W praktyce oznacza to, że robiąc niewiele hałasu i oszczędzając energię (z akumulatora i własną) można dobrze posprzątać całkiem sporą powierzchnię. Akumulator o pojemności 74 Wh wystarczy na 35 minut sprzątania w trybie domyślnym (ssanie na 1/3 pełnej mocy i średnie obroty szczotki) i warto dodać, że można go łatwo wymienić. Vorwerk zadbał tu o możliwość podłączenia odkurzacza do ładowarki na stojąco lub powieszenia go na ścianie, w bardziej rozbudowanych zestawach dostępna jest też ładowarka dla samego akumulatora. Zestaw jest modułowy i dobrze zaprojektowany. Nie podoba mi się za to połączenie akumulatora i ekranu w jeden element. Można go łatwo rozłożyć i zapewne serwis doskonale sobie radzi z naprawą bez wyrzucania sprawnych części, ale mimo wszystko to połączenie mi się nie podoba.

Całość robi jednak świetne wrażenie. Mimo częstego używania przez dwa miesiące na Koboldzie nie ma ani ryski. Nawet na elementach, które obsługuję nogami, którymi stukam w metalowe meble i które wielokrotnie mi upadły. Tworzywa, z których została wykonana obudowa, są po prostu fenomenalne. Jako ciekawostkę dodam, że w zestawie z Koboldem VK7 otrzymałam także kilka folii ochronnych na ten ekran – są dostępne jako dodatkowe akcesoria.

Szczotka Vorwerk Kobold VK7

Szczotka to legenda

Szczotka ma wymiary 25 × 23 cm razem z kółkami, ułatwiającymi przesuwanie jej po podłodze. Powierzchnia „czyszcząca” wynosi około 216,75 cm2 (25,5 na 8,5 cm). Ograniczają ją kurtynki z miękkiego tworzywa, uszczelniające jej krawędzie. Znajdują się tu dwa obrotowe wałki, ułożone w kształcie litery V, by zagarniać brud do ssącego okienka. Wałki można oczywiście wyjąć i wymyć lub wymienić, jeśli zajdzie taka potrzeba. 

Warto tu zauważyć, że wałków właściwie nie da się umieścić nieprawidłowo. Poza tym zostały tak umieszczone, by zasysane przez odkurzacz powietrze obejmowało całą ich szerokość. Mogą się również podnieść pod naciskiem, na przykład po wjechaniu na dywan. Jeśli odkurzacz będzie miał problemy z obracaniem szczotek, zwiększy obroty automatycznie, by ten opór pokonać.

Interesującym pomysłem jest okienko ze szczelną zatyczką. Jeśli coś ma utknąć w Koboldzie, będzie to tutaj, a nie gdzieś po drodze w samym odkurzaczu. To sprawia, że czyszczenie szczotki jest banalnie proste. Właśnie za takie rozwiązania lubię sprzęt firmy Vorwerk. Niemieccy inżynierowie myślą także o tym, co złego może przytrafić się ich urządzeniom i starają się uodpornić je na potencjalne kataklizmy.

W trybie turbo podnosi się silikonowa kurtynka, co pozwala wciągnąć większe śmieci – grudki żwirku z kuwety, rozsypane cukierki czy karmę rozrzuconą przez pieska. Szczotka może wjechać na rzeczy o wysokości nawet 13-14 mm bez unoszenia urządzenia! Do tego trzeba dodać ssania, zdolną podnieść klocki, cukierki, śruby i monety. To wszystko sprawia, że Kobold VK7 jest naprawdę potężną maszyną do sprzątania.

Vorwerk Kobolr VK7 wymiana worka

Worki mają swoje wady

Kurz i śmieci są zbierane w szalenie interesującym worku, wykonanym częściowo z materiałów z odzysku (m.in. ścinków z produkcji strojów kąpielowych, które nadają mu pewną elastyczność). Worek składa się z siedmiu warstw, z czego wierzchnia to filtr HEPA. Ma to wady i zalety. Worki są dość kosztowne, co podnosi koszt sprzątania (są programy lojalnościowe Vorwerk, które te koszty obniżają nawet do zera). Sama unikam odkurzaczy z workami właśnie z tego powodu. Z drugiej strony w ten sposób przynajmniej użytkownik odkurzacza będzie filtr HEPA regularnie wymieniać. No i konstrukcja worka jest na tyle sprytna, że po wyjęciu można go łatwo zamknąć i nie dotykać zebranego w nim brudu.

Worek do Kobolda VK7 powinien wystarczyć na 2 miesiące sprzątania średniego mieszkania, chyba że mieszkają w nim też zwierzęta. Żwirek z kuwety, sierść czy ściółka wypadająca z klatki szybko go zapełnią. I tu pojawia się kolejny problem: zapach. HEPA może i ochroni nas przed rozpylaniem drobnych pyłów, ale nie przed cząsteczkami niosącymi mało przyjemne aromaty. Podejrzewam, że sporo osób będzie chciało wymieniać worki częściej, niż zaleca producent, a to podniesie koszty utrzymania sprzętu

aplikacja MyKobold

Jest jeszcze aplikacja

Zasadniczo aplikacja MyKobold nie jest niezbędna do korzystania z odkurzacza Kobold VK7. W tym przypadku to raczej narzędzie do zmiany ustawień, co pewnie wystarczy zrobić raz na… nie chcę mówić, że na zawsze, ale możliwe, że na lata. W apce można 

Vorwerk Kobold VK7 ustawienia szczotki

aplikacja MyKobold

Ponadto w aplikacji można sprawdzić „przebieg” urządzenia, a więc przepracowany czas, statystyki używania różnych szczotek (w zestawie „Na start” interesuje nas wyłącznie szczotka EB7), i stan materiałów eksploatacyjnych. Gdy przyjdzie czas na wymianę worka, czyszczenie bądź wymianę szczotek, tu będzie widoczna odpowiednia informacja. Na osobnej karcie można też przejrzeć dostępne materiały eksploatacyjne i części zamienne oraz zapisać dane osoby kontaktowej z ramienia firmy Vorwerk – ona pomoże w uzupełnieniu zapasów worków, chemii itp. Można nawet sprawdzić, ile mniej-więcej kilokalorii zostało spalonych podczas sprzątania.

Vorwerk Kobold VK7 w czasie pracy

Kobold VK7. Ile kosztuje, jak kupić i czy warto?

Pora odpowiedzieć na najtrudniejsze pytania o Kobolda VK7. Mam w tym momencie silne uczucie deja vu – sprzęt bardzo mi się podoba, ale uważam, że jest za drogi i raczej nie jest dla mnie. To samo sądzę o Thermomixie.

Kobold VK7 w zestawie „Kobold Zestaw na start”, który tu przedstawiłam, kosztuje 4955 zł. To dobra cena za bardzo dobry odkurzacz, ale chciałoby się mieć w komplecie jeszcze przynajmniej „szczelinówkę”, prawda? Takie akcesoria oczywiście też są dostępne, ale w droższych zestawach. Tu jest tylko odkurzacz, 6 worków (wartość: 140 zł), ładowarka sieciowa, wieszak i jeden akumulator.

Niebawem na TELEPOLIS.PL opublikuję artykuł o zestawie, który podoba mi się najbardziej: „Kobold Zestaw kompletny”, kosztujący niecałe 10 tysięcy złotych. Jest tam kilka rozwiązań, które szalenie mi się spodobały. Myślę, że gdybym jednak uznała, że Kobold jest niezbędny w moim mieszkaniu, sięgnęłabym właśnie po ten zestaw.

Najbogatszy kosztuje 16335 zł i zawiera całą gamę końcówek i szczotek oraz… jeszcze dwa odkurzacze: robota sprzątającego Kobold VK7 oraz mały odkurzacz ręczny Kobold VC100 (formalnie w prezencie). To już cały system, którym wyczyścisz też samochód, sufit, żyrandol i ten wstydliwy kąt między lodówką i ścianą, a codzienne odkurzanie podłogi można zostawić robotowi.

Jak kupić ten odkurzacz? Tak samo jak Thermomix – trzeba umówić się na prezentację. Wyjątkowo uważam, że nie jest to złym pomysłem, bo można sprawdzić sprzęt na własnych podłogach i meblach przed zakupem i dowiedzieć się co nieco o tym, jak używać niektórych akcesoriów. Całość zajmie godzinę-dwie i nie będzie to raczej strata czasu.

Czy warto szarpnąć się na Kobolda VK7? Świetnie sprząta, nawet osoby z mocnymi uczuleniami odetchną z ulgą. Do tego jest doskonale wykonany i dobrze przemyślany. Na pewno będzie to inwestycja na lata, może nawet dekady! Nie jest to jednak sprzęt dla mnie. Mimo licznych zalet samego odkurzacza… zniechęciły mnie worki. No i całe urządzenie jest jak na mój gust nieco za duże.

Zalety:

  • Świetnie sprząta, jest odpowiedni dla alergików;
  • Ergonomiczna rączka, skrętna szczotka i wygodne sterowanie;
  • Cicha praca;
  • Akumulator wystarczający na kilka sprzątań;
  • Higieniczna wymiana worków;
  • Doskonale przemyślana szczotka do podłóg i dywanów, łatwo ją wyczyścić i wciąga także większe śmieci;
  • Łatwa wymiana akumulatora;
  • Ekran czytelny nawet dla osób, których wzrok nie jest idealny;

Wady:

  • Worki nie zatrzymują niemiłych zapachów;
  • Podstawowy zestaw jest bardzo ubogi;
  • Cena jest wysoka;
  • Model sprzedaży zniechęca wiele osób;

Vorwerk Kobold VK7 otrzymał ocenę końcową 9/10

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne