Test Xiaomi Watch S1. Ładny, elegancki i nieopłacalny smartwatch
Coraz częściej na rękach Polaków można zauważyć smartwatche. Jednym z najnowszych urządzeń z tej kategorii jest Xiaomi Watch S1. Od jakiegoś czas mam okazję z niego korzystać, więc przyszła pora na napisanie recenzji.

Xiaomi Watch S1 miał swoją premierę pod koniec 2021 roku, ale wtedy trafił tylko i wyłącznie na rynek chiński. Na globalny debiut musieliśmy poczekać do marca 2022 roku, kiedy to smartwatch pojawił się razem z nowym, sportowym wariantem Watch S1 Active. Niedługo później urządzenie pojawiło się także w polskich sklepach, gdzie można je kupić za około 1000 zł.
Od jakiegoś czasu niemal bez przerwy noszę na nadgarstku standardowy model (bez Active) w wersji ze srebrną kopertą i brązowym paskiem (oprócz tego jest jeszcze wersja czarna). Sprawdźmy, co ma do zaoferowania.


Xiaomi Watch S1 – specyfikacja
Xiaomi Watch S1 wyposażony jest w ekran AMOLED o przekątnej 1,43” oraz rozdzielczości 466 × 466 pikseli i jasności 450 nitów. Akumulator o pojemności 470 mAh ma gwarantować do 12 dni pracy w typowym trybie użytkowania. Poza tym nie brakuje NFC, Bluetooth 5.2, WiFi 802.11b/g/n 2,4 GHz, czy też obsługi GPS, GLONASS, Galileo, BeiDou oraz QZSS. Smartwatch pozwala między innymi na mierzenie tętna, badanie tlenu we krwi, monitorowanie snu i stresu, a także licznik kroków oraz spalonych kalorii. Dodatkowo wytrzymuje do 5 ATM, więc można z nim nurkować do głębokości nawet 50 metrów. Wymiary koperty to 11 × 46,5 × 46,5 mm. Z kolei skórzany pasek pozwala na regulację w zakresie od 165,1 do 225,1 mm.
- Ekran: dotykowy AMOLED 1,43” (466 × 466 pikseli) z odświeżaniem 60 Hz, 450 nitów jasności
- Łączność: NFC, Bluetooth 5.2 i WiFi 802.11b/g/n 2,4 GHz
- Akumulator: litowo-polimerowy 470 mAh
- Nawigacja: GPS, GLONASS, Galileo, BeiDou, QZSS
- Funkcje: Czujnik geomagnetyczny, Czujnik tętna PPG, Dual GPS, Asystent oddechu, Badanie tlenu we krwi, Monitorowanie stresu, 117 trybów treningowych, Czujnik atmosferyczny, wbudowany mikrofon, żyroskop, akcelerometr, czujnik światła
- Materiał wykonania: Stal nierdzewna, Szafirowe szkło, Skóra cielęca, Kauczuk fluorowany
- Regulowana opaska: 149,8-233,8 mm (pasek fluorogumy) lub 165,1-225,1 mm (pasek skórzany)
- Wytrzymałość: 5 ATM (wodoodporność do 50 metrów)
- Wymiary: 11 × 46,5 × 46,5 mm
- Masa: 52 g
- Wymagania: Android 6.0 lub iOS 10
- Cena: ok. 1000 zł
Wygląd i jakość wykonania
Xiaomi Watch S1 to smartwatch, który wygląda jak elegancki zegarek. Na testy trafiła do mnie srebrna wersja z brązowym, skórzanym paskiem. Bardzo mnie to ucieszyło, bo na zdjęciach właśnie ten wariant najbardziej przypadł mi do gustu. Sama koperta wykonana jest ze stali nierdzewnej, a spód z plastiku, co zapewne miało na celu obniżenie masy urządzenia. Cieszy przede wszystkim uniwersalne mocowanie paska, bo w ten sposób można go łatwo wymienić na niemal dowolny, dostępny na rynku. To coś, czego między innymi zabrakło w dużo tańszym modelu Redmi Watch 2 Lite, którego niedawno testowałem.
Na prawej krawędzi koperty znajdują się dwa przyciski, również wykonane z nierdzewnej stali. Górny służy do wybudzania zegarka i włączania menu, a dolny do szybkiego uruchamiania trybu treningu. Chociaż oba się kręcą, to w ten sposób nie da się poruszać po menu. Przycisków nie da się też przeprogramować. Jedynie na dolnym można ustawić uruchamianie domyślnego treningu (np. bieganie lub rower), bo standardowo włącza całą listę do wyboru, ale to w zasadzie wszystko.
Plastikowy spód z oczywistych względów nie sprawia wrażenia materiału premium, jak metalowa koperta, ale jest przyzwoity. W trakcie noszenia zegarka i tak tego nie widać, a poza tym myślę, że w kontakcie ze skórą jest to materiał przyjemniejszy niż stal nierdzewna.
Zegarek wyposażony jest w ekran AMOLED o przekątnej 1,43 cala i rozdzielczości 466 × 466 pikseli. Pod względem jakości obrazu czy odwzorowania kolorów nie sposób mu cokolwiek zarzucić. Ale jest jedna mała wada. W mojej ocenie wyświetlacz mógłby mieć wyższą jasność. Nawet 450 nitów, przy mocnym świetle słonecznym sprawia, że zegarek może nie jest nieczytelny, ale do pełnego komfortu trochę brakuje. Kilka słów należy się też szafirowej powłoce. Uczciwie muszę przyznać, że kilka razy zdarzyło mi się zahaczyć ręką o framugę drzwi i na powierzchni ekranu nie ma najmniejszego śladu. To nastawia optymistycznie na przyszłość.
Skórzany pasek jest bardzo prosty, ale jednocześnie elegancki. W mojej ocenie to ogromna zaleta zegarka, który dzięki temu zyskuje klasyczny wygląd, który pasuje zarówno na co dzień, jak i w bardziej oficjalnych sytuacjach. Nie mam przy nim też tego samego problemu, co w przypadku Redmi Watch 2 Lite, gdzie pasek – w trakcie pracy przy komputerze – potrafił przyciąć mi skórę. Natomiast jeśli preferujecie gumę, to w zestawie jest też dodatkowy, szary pasek wykonany z materiału, które Xiaomi określa mianem fluorogumy. Sama wymiana to kwestia dosłownie 15-20 sekund.
Oprogramowanie i możliwości
Oprogramowanie Xiaomi Watch S1 nie różni się wiele od tego, co oferuje dużo tańszy Xiaomi Redmi Watch 2 Lite. Z jednej strony system ma wszystkie najważniejsze aplikacje, które są wymagane do obsługi jego możliwości. Z drugiej strony nie da się zainstalować nic poza tym, co wymyślili sobie programiści chińskiego producenta. Ma to oczywiste wady, bo chociaż zegarek ma NFC, to płatności obsługuje tylko przez Xiaomi Pay i z kartami MasterCard. Niestety, lista polskich banków jest bardzo ograniczona, przez co sam nie miałem możliwości z korzystania z urządzenia w ten sposób. Mam nadzieję, że w przyszłości producent będzie poszerzał dostępność swoich płatności, bo aktualnie NFC jest w Polsce mocno ograniczone.
Zegarek z telefonem łączy się za pomocą aplikacji Mi Fitness. Sam testowałem go w zestawie z telefonem z Androidem, ale identycznie powinien działać z iPhone’ami. Połączenie odbywa się za pomocą interfejsu Bluetooth, więc skonfigurowanie urządzenia jest proste i szybkie. Po pierwszym uruchomieniu zostałem poinformowany o dostępnej aktualizacji, którą od razu wykonałem. Po tym sprzęt po prostu działa.
Zegarek sprawia wrażenie droższej i trochę lepszej opaski. Pozwala na monitorowanie snu, stresu, tętna, saturacji krwi (SpO2), kroków, spalonych kalorii, sprawdzanie pogody, śledzenie trasy czy też zarządzanie muzyką (pauza oraz przełączanie utworów). Do tego jest 117 trybów treningowych, przy czym zegarek sam potrafi wykryć, że zaczęliśmy się ruszać. Wtedy wystarczy potwierdzić, że rzeczywiście rozpoczęliśmy trening i uruchomiony zostaje odpowiedni tryb, który informuje nas o postępach, czyli np. pokonany dystansie, czasie, jaki poświęciliśmy na ćwiczenia i szacunkowych kaloriach, które spaliliśmy.
Przez Xiaomi Watch S1 można też podglądać powiadomienia z telefonu, chociaż jest tutaj kilka kwestii, które wymagają wytłumaczenia. Przede wszystkim w aplikacji Mi Fitness konieczne jest zaznaczenie appek, z których notyfikacje chcemy otrzymywać. Lubię to rozwiązanie, bo nie chcę być na zegarku atakowany wszystkimi możliwymi powiadomieniami. Gorzej, że te w żaden sposób nie synchronizują się z telefonem. Odrzucenie notyfikacji na zegarku nie usuwa jej ze smartwatcha. Na wiadomości nie da się też w żaden sposób odpowiedzieć. Możemy je jedynie przeczytać i tyle. Przy chęci odpisania lub innej reakcji trzeba złapać za telefon.
Oprogramowanie, chociaż proste, to pozwala na minimalną personalizację. Chociaż funkcji przycisków nie da się zmienić, to można wybierać spośród kilkudziesięciu dostępnych tarcz zegarka oraz regulować poszczególne panele, chociaż tylko spośród dostępnych widżetów. Sam ustawiłem też godziny nocne, w których zegarek nie ma mi w żaden sposób przeszkadzać. Mój jedyny zarzut dotyczy automatycznego alarmu uruchamianego w momencie, gdy tryb "nie przeszkadzać" wyłącza się według harmonogramu. Nie znalazłem sposobu, aby to wyłączyć, co jest trochę irytujące, ale można się do tego przyzwyczaić.
Jeśli chodzi o pomiary zegarka, to te nie wyróżniają się niczym szczególnym i oferują to samo, co większość smartwatchy. Saturacja krwi pokrywa się z prostym pulsoksymetrem na palec, który mam w domu. Pomimo tego należy to traktować jedynie jako wskazówkę, a nie wiarygodne dane medyczne. Mierzenie liczby kroków też wypada w miarę wiarygodnie. Zauważyłem jedynie, że Xiaomi Watch S1 lekko gubi się w momencie wejścia do lasu, który mam zaraz obok swojego bloku i gdzie chodzę z psem na spacery. GPS najwyraźniej nie radzi sobie idealnie przy gęstych drzewach. Przy polskich blokowiskach takiego problemu już nie zauważyłem. Miłośników sportu ucieszy też fakt, że dane można współdzielić z innymi aplikacjami, np. Strava. Generalnie — jest dobrze.
Akumulator
Xiaomi deklaruje, że zegarek wytrzymuje do 12 dni standardowej pracy. Na stronie można znaleźć dokładne informacje, przy jakich ustawieniach urządzenie powinno wytrzymywać niecałe 2 tygodnie. To między innymi: domyślne ustawienia fabryczne z włączonym całodobowym monitorowaniem tętna i z domyślnym ustawieniem raz na 10 minut, odbieranie i wyświetlanie 100 powiadomień push dziennie; ustawianie dwóch alarmów dziennie; sprawdzanie wyświetlacza zegarka 200 razy dziennie; odbieranie i wyświetlanie czterech powiadomień o połączeniach przychodzących dziennie; 30 minut rozmów telefonicznych przez Bluetooth w każdym tygodniu; podłączanie słuchawek w celu odtwarzania muzyki przez 30 minut w każdym tygodniu; dwie 30-minutowe sesje sportowe na świeżym powietrzu w tygodniu (z włączonym GPS); korzystanie z NFC do płatności zbliżeniowych dziesięć razy dziennie.
W trakcie testów nie korzystałem z urządzenia aż tak intensywnie. Z powodu moich ustawień liczbę powiadomień można ograniczyć do maksymalnie 50 dziennie, a pomiar tlenu we krwi i tętna ustawiłem automatycznie co 30 min. Nie korzystałem też z płatności NFC, bo po prostu z moją kartą i z moim bankiem nie działają, za to miałem włączony GPS, monitorowanie snu oraz stresu. Z kolei jasność ekranu ustawiłem na automatyczną. Pomimo tego daleko było mi do osiągnięcia tych 12 dni. Średnio zegarek ładowałem co 6-7 dni, co i tak uważam za przyzwoity wynik. Samo ładowanie odbywa się za pomocą dołączonej do zestawu magnetycznej ładowarki indukcyjnej. Uzupełnienie poziomu od 0 do 100% zajmuje nieco ponad godzinę.
Xiaomi Watch S1 – czy warto?
Czy warto kupić Xiaomi Watch S1? Powiem szczerze, że nie wiem. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to nic innego, jak zaawansowana opaska (tzw. band), zamknięta w obudowie ładnego zegarka. Ma wiele przydatnych funkcji, monitoruje mnóstwo aspektów naszego życia, ale boli brak możliwości instalowania dodatkowych aplikacji. Chociaż urządzenie ma NFC, to płatności są mocno ograniczone, bowiem smartwatch współpracuje tylko z kartami MasterCard. Do tego powiadomienia są tylko do wyświetlania i nie da się nic z nimi zrobić. Nie działa też asystent głosowy, ale to i tak Alexa, która nie obsługuje języka polskiego. Pod względem funkcjonalnym to niemal to samo, co dużo tańszy Xiaomi Redmi Watch 2 Lite, przy czym cena jest ponad 3 razy wyższa.
Właśnie dlatego mam bardzo mieszane odczucia. Xiaomi Watch S1 jest po prostu śliczny, dobrze wykonany i elegancki. Jednak w żaden sposób nie potrafię usprawiedliwić jego ceny w momencie, gdy konkurencja w podobnej kwocie może jednak więcej. Weźmy na przykład Galaxy Watch 4, który pozwala na instalowanie aplikacji i obsługuje płatności Google Play, które w Polsce działają w większości banków. Do tego Samsung ma EKG (wiadomo, jak ono działa, ale jednak jest), mierzy ciśnienie i może wykrywać upadek. W skrócie może po prostu więcej, a jest w podobnej cenie.
Pomimo kilku mniejszy lub większych wad Xiaomi Watch S1 to przyzwoity sprzęt, z którego korzystałem z przyjemnością. Byłby dużo lepszy, gdyby obsługiwał Google Play lub Xiaomi Pay było szerzej dostępne w naszym kraju. Jednak jest zwyczajnie za drogi. Myślę, że producent musiałby zejść z ceną przynajmniej 300 zł, aby mógł Wam go polecić. Tak jedynie powiem, że to fajny, ale nieopłacalny sprzęt.
Ocena: 6/10
Zalety:
- Atrakcyjny, elegancki design
- Dobre materiały i jakość wykonania
- Dobry ekran
- Monitoruje mnóstwo parametrów
- Przyzwoity czas pracy
- Elegancki pasek z uniwersalnym mocowaniem
Wady:
- Tylko podgląd powiadomień
- Niemal bezużyteczne NFC (ograniczone płatności Xiaomi Pay)
- Brak możliwości instalowania aplikacji
- GPS lekko gubi się w lesie
- Jest za drogi w porównaniu do konkurencji