Huawei wygrywa w sądzie z Chanel - może dalej używać swojego logo
Huawei wygrał w europejskim Sądzie Pierwszej Instancji z firmą Chanel. Spór dotyczył o prawo do wykorzystywanego przez producenta logo.
W 2017 roku firma Huawei wprowadziła do obrotu nowe logo, z zamiarem wykorzystania go w swoim ekosystemie smart home oraz na urządzeniach sieciowych. Przedstawia ono stylizowaną literę "H" wkomponowaną w okrąg i można je znaleźć np. w aplikacji AI Life czy też na routerach producenta (np. na popularnych Huawei AX3 i Huawei 5G CPE Pro 2).
Nie byłoby w tej historii nic niezwykłego (ani tym bardziej interesującego), gdyby nie fakt, że nowe logo Huawei przykuło uwagę firmy Chanel. Powód? Prawnicy legendy świata mody uznali, że nowe logo chińskiego producenta bardzo przypomina ich własne. I rzeczywiście - jeśli zmrużyć oczy i obrócić je o 90 stopni, pewne podobieństwo jest widoczne.



Wystarczyło, by firma Chanel próbowała zablokować jego rejestrację w Urzędzie Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej. Bezskutecznie - zastrzeżenia zostały oddalone w 2019 roku. Gigant świata mody jednak nie odpuszczał i postanowił dalej walczyć z Huawei - tym razem przed europejskim Sądem Pierwszej Instancji.
Spór ciągnął się dwa lata, ale wreszcie znalazł swój finał (przynajmniej na razie). 21 kwietnia 2021 Sąd oddalił wniosek Chanel, podtrzymując tym samym Huawei prawo do dalszego swobodnego korzystania z logo. Zdaniem organu różnice między obydwom znakami towarowymi są na tyle duże, by nie występowało ryzyko pomyłki.
Z perspektywy konsumentów konflikt o dwa przecinające się łuki może się wydawać absurdalny, ale jak to zwykle bywa, w sprawę zaangażowane są duże pieniądze. Huawei coraz mocniej angażuje się w rynek smart home, gdzie większość jego identyfikacji wizualnej odbywa się właśnie w oparciu o przedmiotowe logo. Gdyby zwycięzcą w sporze okazało się Chanel, chiński producent musiałby ponieść nie tylko koszt odszkodowania - potencjalnie liczonego w milionach euro - ale poniósłby także znaczne szkody wizerunkowe. Oczywiście na tym etapie taki scenariusz wydaje się mało prawdopodobny, ale nigdy nie mów "nigdy" - od orzeczenia Sądu Pierwszej Instacjii przysługuje apelacja.