Nauka mówi jasno: powinniśmy się bardziej obawiać elektronicznych niań niż 5G
Sieci 5G nie są szkodliwe - mówią dane naukowe. Powinniśmy się bardziej obawiać przedmiotów domowych, takich jak elektroniczne nianie, niż telefonii komórkowej najnowszej generacji.

Wdrażanie sieci 5G ma zarówno swoich zwolenników, jak i zagorzałych przeciwników. Ci drudzy uważają, że powinniśmy najpierw dokładnie zbadać wpływ nowej technologii na środowisko oraz zdrowie człowieka. Są wręcz grupy, które twierdzą wprost, że 5G zabija, wywołując groźne choroby, w tym nowotwory. Jednoznacznych dowodów na poparcie tez środowisk "anty-5G" wciąż jednak nie ma.



Jak pisze The Sydney Morning Herald, przeciwnicy 5G podnoszą argumenty, że sieć tego rodzaju działa na niesprawdzonych częstotliwościach, przekraczając przy tym standardy bezpieczeństwa i mogąc powodować uszkodzenia komórek. Nauka mówi w tym przypadku jasno - używane przez sieci komórkowe (także 5G) częstotliwości z zakresu fal radiowych o dopuszczonej przez prawo mocy szkodzą mniej niż zwykłe urządzenia gospodarstwa domowego.
Promieniowanie jest wszędzie
Codziennie otacza nas promieniowanie - zarówno naturalne, jak i wytworzone przez człowieka. Od pól magnetycznych i fal radiowych radiowych, po światło słoneczne i promieniowanie ultrafioletowe. Australijskie sieci 5G działają w paśmie radiowym 3,5 GHz, między sieciami Wi-Fi 2,4 GHz i 5 GHz, z których korzystamy w naszych domach od dawna. W przyszłości sieci te będą też korzystać z pasma „fali milimetrowej” o częstotliwości 26 GHz, które są używane przez radary i satelity od ponad 50 lat.
Zobacz: Aukcja 5G pomysłem UKE. Zmiany norm PEM ciągle bez konkretnej daty