DAJ CYNK

Apple pozwoliło instalować aplikacje spoza App Store. Gdzie jest haczyk?

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Prawo, finanse, statystyki

Apple pozwoliło instalować aplikacje spoza App Store. Gdzie jest haczyk?

Apple nareszcie dopuściło na iPhone'ach aplikacje spoza App Store oraz zniosło szereg dotychczasowych ograniczeń, by spełnić wymogi nowych unijnych regulacji. Wygląda jednak na to, że z tych korzystnych zmian nie tak łatwo będzie skorzystać.

Już 6 marca 2024 roku z pełną mocą wejdzie w życie unijny akt o rynkach cyfrowych (DMA), czyli nowe regulacje mające na celu ograniczyć monopol cyfrowych gigantów takich jak Google czy Facebook. Na liście potencjalnych monopolistów znalazło się także Apple i to w kontekście giganta z Cupertino omawiane przepisy wydają się budzić najwięcej emocji. Kalifornijska firma od lat słynie z niezwykle restrykcyjnego ekosystemu, który na mocy DMA będzie musiała otworzyć, niezależnie od tego, czy Timowi Cookowi taka wizja się podoba, czy nie.

iPhone: od teraz zainstalujemy aplikacje spoza sklepu App Store

Do tej pory mogliśmy jedynie spekulować, jak to wszystko będzie wyglądało. Sytuacja zmieniła się wraz z wypuszczeniem systemu iOS 17.4 w wersji beta, wprowadzającego nowe, "liberalne" zmiany oraz opublikowaniem towarzyszących mu komunikatów ze strony producenta. Jak się okazuje, Apple robi wszystko, by otwierając swój ekosystem, przypadkiem nikt na tym za bardzo nie skorzystał.

Najważniejszą zmianą wydaje się dopuszczenie na iOS alternatywnych sklepów z aplikacjami. Dzięki temu na platformę wróci m.in. Fortnite, którego usunięcie stało się zarzewiem batalii sądowej między Apple i firmą Epic. Jak się jednak okazuje, gigant z Cupertino bynajmniej nie ma zamiaru umożliwić każdemu developerowi udostępniania swoich aplikacji na własną rękę. Twórcy alternatywnych sklepów będą musieli skontaktować się z Apple oraz spełnić szereg warunków, zanim ich platforma stanie się oficjalnie dostępna dla użytkowników. Przede wszystkim taki alternatywny sklep będzie musiał przejść przez proces akceptacji, a jego twórcy muszą okazać akredytywę na kwotę co najmniej 1 miliona euro. Jak tłumaczy Apple, to ostatnie ma stanowić gwarancję, że usługa będzie cały czas rozwijana, a klienci nie zostaną pozostawieni na lodzie. W praktyce jednak ogranicza możliwość stworzenia własnej platformy dystrybucji wyłącznie do największych graczy, blokują dostęp do tego rozwiązania twórcom niezależnym.

Oczywiście oprócz tego właściciele alternatywnych sklepów będą musieli ponosić dodatkową opłatę w wysokości 0,50 euro rocznie za każdą instalację. Może wydaje się to niewiele, jednak jeśli taki serwis miałby stanowić jakąkolwiek realną alternatywą dla App Store i uzbierał choćby kilkaset tysięcy użytkowników, kwota taka natychmiast rośnie do absurdalnych wartości.

Dobra wiadomość jest taka, że deweloperzy, którzy zdecydują się oferować swoje aplikacje w alternatywnych sklepach, nie będą musieli płacić Apple żadnej prowizji. Przesyłanie aplikacji do wspomnianych sklepów odbywać się jednak będzie poprzez infrastrukturę i pod pełnym nadzorem giganta z Cupertino, który de facto nadal ma ostatnie słowo, które aplikacje trafią do użytkowników, a które nie. Teoretycznie ma to zagwarantować pełną kompatybilność z resztą ekosystemu oraz bezpieczeństwo użytkowników. W praktyce trudno nie dopatrywać się w tym próby utrzymania dotychczasowego monopolu przez kalifornijskiego giganta.

Apple i DMA - co się zmienia?

Zmian wprowadzonych pod wpływem DMA jest jednak dużo więcej i nie ograniczają się one wyłącznie do kwestii alternatywnych sklepów z aplikacjami. Dzięki nowym przepisom Apple wreszcie umożliwiło płacenie zbliżeniowe na iPhone'ach z wykorzystaniem innych usług niż Apple Pay, np. Blika czy Google Pay. Do tego wreszcie będziemy mogli zainstalować alternatywne przeglądarki internetowe, a nie tylko zestaw okrojonych skórek dla domyślnego Safari, tak jak wyglądało to do tej pory.

Co jednak bardzo istotne - z całej tej liberalizacji polityki skorzystają wyłącznie klienci na terenie Unii Europejskiej. Cała reszta nadal będzie zmuszona "cieszyć się" złotą klatką w swoim dotychczasowym wydaniu.

Wszystkie te zmiany są oczywiście z perspektywy użytkowników jak najbardziej na plus, choć trudno nie odnieść wrażenia, że Apple bardzo się pilnuje, by przypadkiem nie dać nam więcej swobody niż jest to absolutnie konieczne. Samo w sobie wydaje się to sprzeczne z założeniami DMA, w związku z czym jestem bardzo ciekaw, jak Komisja Europejska zareaguje na zmiany wprowadzone przez giganta z Cupertino. Ogólnie cała sytuacja bardzo przypomina wcześniejsze machinacje Apple, by uniknąć stosowania w swoich telefonach złącza USB-C. Różnica jest jednak taka, że wtedy mieliśmy do czynienia wyłącznie z zaleceniami KE. Obecnie mamy do czynienia z obowiązującymi przepisami, a w powietrzu wisi całkiem realne widmo kar, jeśli unijni urzędnicy uznają, że działania giganta są jednak niewystarczające.

Zobacz: Apple vs UE: będą nowe opłaty i ograniczenia
Zobacz: Apple pluje w twarz logice, KE nieugięta, konsumenci tańczą poloneza

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Gabo_Arts / Shutterstock.com

Źródło tekstu: Apple, 9to5Mac