Losy imigrantów w rękach Asystenta Google. To nie żart, to oficjalna instrukcja dla urzędników
Co powinien zrobić pracownik amerykańskiego urzędu imigracyjnego w momencie, kiedy nie zna języka osoby, której sprawę rozpatruje? Według oficjalnych instrukcji powinien skorzystać z tłumacza, takiego jak Asystent Google. To nic, że od tej rozmowy mogą zależeć dalsze losy imigranta.

Rozmawianie z drugą osobą za pomocą asystenta głosowego tłumaczącego rozmowę to coś, co można spotkać coraz częściej w różnych zakątkach świata. I nie ma w tym nic dziwnego, bo tego typu aplikacje całkiem sprawnie radzą sobie z tłumaczeniem prostych zwrotów, wiec zapytanie o drogę, czy wspomaganie się tłumaczeniem podczas robienia zakupów nie jest niczym nadzwyczajnym. Co innego jak od rozmowy zależeć będą dalsze losy człowieka.



A w takiej sytuacji są imigranci, którymi zajmuje się urząd imigracyjny. W oficjalnych instrukcjach dla amerykańskich urzędników znajdują się zapisy mówiące, że w momencie, kiedy nie znają oni języka osoby, której sprawę rozpatrują, należy użyć jednego z popularnych asystentów głosowych lub tłumaczy, takich jak Google, Bing czy Yahoo!. Co zostało dodatkowo opatrzone instrukcją obsługi Asystanta Google.
W ten sposób mają być tłumaczone głównie wpisy uchodźców w mediach społecznościowych. To nic, że wiele osób korzysta tam ze zwrotów typowych dla danego regionu. Skrótów, slangu, ogółem wyrażeń, których internetowy tłumacz może zwyczajnie nie znać. Albo też może przetłumaczyć zdanie w innym kontekście, niż zostało ono opisane. Ciężko powiedzieć skąd w ogóle wziął się pomysł na tego typu tłumaczenia. Jeśli to było podyktowane np. kwestiami finansowymi, to urząd zdecydowanie potrzebuje dużego dofinansowania.