DAJ CYNK

Test telefonu LG V30

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu



Zacznijmy jednak od aplikacji odtwarzacza. Bardzo dobrej aplikacji, ładnej i intuicyjnej. Wszystkie niezbędne ustawienia mamy w niej pod ręką. W dolnej części okna dostępne są, nazwijmy to, standardowe ustawienia dźwięku, które znajdziemy w każdym smartfonie LG. Do wyboru mamy sześć gotowych konfiguracji equalizera z możliwością wprowadzenia ręcznych ustawień oraz możliwość zwiększenia szybkości odtwarzanego utworu. W górnej części okna znajdziemy ustawienia dźwięku Hi-Fi. Co najważniejsze, ustawienia z obu miejsc się ze sobą nie wykluczają. Zazwyczaj jest tak, że jeśli korzystamy z gotowych, firmowych rozwiązań, to wszystkie inne są wyłączane. Tak to wygląda np. w smartfonach HTC.



Bez uruchomionego DAC-a LG V30 gra dobrze. Głośno, czysto, ogólnie bardzo przyjemnie, ale niczym się przy tym nie wyróżnia. Prawdziwa zabawa zaczyna się dopiero po uruchomieniu systemu Hi-Fi. Pierwszą rzeczą jak od razu rzuca się w oczy, to aż 75-stopwniowa skala głośności. Dzięki temu możemy idealnie dopasować głośność do własnych potrzeb. Dostępne ustawienia dźwięku również robią wrażenie. Nie kojarzę innego smartfonu, który bez dodatkowych aplikacji posiadałby takie funkcje. Jedną z najbardziej promowanych jest możliwość regulacji balansu dźwięku, oddzielnie dla lewego i prawego kanału. W dużym uproszczeniu, możemy regulować, czy dźwięk dla danego kanału będziemy słyszeć ciszej i bliżej głowy, czy ma on być głośny i sprawiać wrażenie płynącego dookoła niej. Dalej mamy coś na kształt korektora z gotowymi pięcioma ustawieniami, wśród nich imitację dźwięku na żywo lub ekstremalne podbicie basów. Ostatnią opcją jest filtr cyfrowy, który potrafi zmienić charakterystykę dźwięku. Idealnie obrazuje to graficzne przedstawienie każdego z efektów. Dźwięk po wydobyciu się ze słuchawek może delikatnie wibrować w tle do całkowitego wyciszenia, podobnie możemy ustawić tworząc lekki pogłos przed i po uderzeniu, np. perkusji lub postawić na czyste, krótkie dźwięki.



Musimy jednak pamiętać, że te wszystkie ustawienia na nic się nie zdadzą jeśli będziemy używać słabych słuchawek i przede wszystkim plików niskiej jakości. Jeśli spróbujemy otworzyć plik mp3 z niskim bitrate'em, to V30 będzie grać beznadziejnie, adekwatnie do jakości pliku. Podłączając dobre słuchawki i łącząc je z plikami wysokiej jakości od razu poczujemy różnicę. Będzie to kontrast niczym między głośnikami komputerowymi za kilkaset złotych, a kilka razy droższym sprzętem Hi-Fi. Tutaj bas nie jest zdeformowanym cyfrowo pomrukiem, to głębokie, rozchodzące się bardzo szeroko potężne uderzenie, które przy dużych głośnikach powoduje drżenie ścian. Uruchamiając nagranie koncertu usłyszymy pojedyncze przeciągnięcia palcem po strunach gitary lub nabierany oddech przed dmuchnięciem w saksofon. Nie ma lepszego uczucia niż usłyszenie nowych dźwięków w piosence, którą znamy na pamięć. LG V30 potrafi nam to umożliwić.

Do zestawu sprzedażowego dołączane są słuchawki Bang&Olufsen Play, a raczej tak sugeruje logo na obudowie. Na ich opakowaniu znajdziemy nazwę firmy Cresyn. To chińska firma znana z produkcji słuchawek. Zazwyczaj jest to dobry sprzęt z bardzo dobrym stosunkiem ceny do jakości, ale daleko mu do "audiofilskiej" jakości B&O. Nie udało mi się znaleźć takiego samego modelu sprzedawanego pod marką Cresyn, więc najprawdopodobniej są to słuchawki wyprodukowane przez Chińczyków na wyłączność B&O, wraz z dodaniem loga firmy na obudowie. Poza dobrze wykonanym, oplecionym kablem ich wykonanie nie rzuca na kolana. Plastik sprawia wrażenie cienkiego i wręcz tandetnego, jak w najtańszych zestawach dodawanych do smartfonów. Wygoda słuchawek dokanałowych to kwestia indywidualna, ale z tym modelem nie udało mi się współpracować. Nawet pomimo wymiany gumek na własne cały czas wypadały mi z uszu. Jeśli chodzi o sam dźwięk, to na szczęście grają dobrze, ciepło, głośno, bardzo szczegółowo. Potrafią pokazać możliwości smartfonu, ale zdecydowanie nie są w stanie go w pełni wykorzystać.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News