Zaawansowane funkcje menu standardowo są ukryte dla zwiększenia powierzchni roboczej. Wystarczy jednak nacisnąć przycisk menu by móc np. przesłać komuś dany kontakt czy poszperać w innych bardziej zaawansowanych opcjach. Ergonomię telefonicznej strony Milestone’a psuje jedynie wspomniany wcześniej brak sprzętowych przycisków do obsługi połączeń - podobnie jak w przypadku Nokii N900, bez odpowiednich skrótów na pulpicie można wręcz zapomnieć, że mamy do czynienia z telefonem komórkowym.
Internet i GPS
Telefon oferuje HSPA w szybkim wariancie HSDPA do 10,2 Mb/s i HSUPA do 5,76 Mb/s. W połączeniu z przeglądarką obsługującą gesty multitouch uzyskujemy w efekcie bardzo wydajne i przyjemne w obsłudze narzędzie do przemierzania zakamarków Internetu. Dla marudnych mam tym miejscu dobrą wiadomość - to nie iPhone (gdzie dopiero niedawno doszła jako opcja przeglądarka Opera Mini), tu ilość alternatywnych przeglądarek jest znacznie większa. Mi osobiście do gustu najbardziej przypadł Dolphin z racji wygodnej pracy na kartach. Choć zastrzeżeń nie można też mieć do Opery Mini, która nie generuje po wczytaniu strony WWW podglądu w formie nieczytelnej grafiki. Wreszcie mamy podgląd całej strony z możliwością odczytania co większych tekstów (w pełni wykorzystywana jest tu wysoka rozdzielczość ekranu).
Przyjemną niespodzianką jest też bezproblemowa obsługa multitouch-a przez Operę Mini - to kolejna z wielu kwestii podkreślających fakt, że Opera Mini pod Androidem to coś zupełnie innego (lepszego) niż wariant na inne telefony. Podczas testów Milestone jeszcze nie obsługiwał w pełni Flash-a na stronach internetowych, jednak wielkimi krokami zbliża się nowa wersja systemu (2.2) ze wsparciem dla Adobe Flash 10.1.
Niemal perfekcyjną, działającą w trybie push pocztę email psuje jedna przypadłość. Zarówno konto MS Exchange (pełna obsługa od Androida 2.1), jak i Gmail sygnalizowały nadejście nowej wiadomości email, nawet jeśli na serwerze dany nadawca ustawiony był jako spamer. Telefon sobie brzęczy, a w Outlooku na komputerze nie ma śladu po mailu. Po pewnym czasie przestałem już reagować na sygnały o nowych wiadomościach, lub też wsłuchiwać się czy synchronizujący się w trybie push iPhone również wydawał z siebie jakiś dźwięk. iPhone 3GS informował mnie zawsze jedynie o tych istotnych wiadomościach - pomijając spam. Sama forma wyświetlania maili, jak i zarządzanie skrzynką mailową to elementy, w przypadku których Google doszedł już niemal do perfekcji. Gdyby tylko nie ten spam…