DAJ CYNK

Test telefonu Motorola MILESTONE

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Zaawansowane funkcje menu standardowo są ukryte dla zwiększenia powierzchni roboczej. Wystarczy jednak nacisnąć przycisk menu by móc np. przesłać komuś dany kontakt czy poszperać w innych bardziej zaawansowanych opcjach. Ergonomię telefonicznej strony Milestone’a psuje jedynie wspomniany wcześniej brak sprzętowych przycisków do obsługi połączeń - podobnie jak w przypadku Nokii N900, bez odpowiednich skrótów na pulpicie można wręcz zapomnieć, że mamy do czynienia z telefonem komórkowym.

Internet i GPS

Telefon oferuje HSPA w szybkim wariancie HSDPA do 10,2 Mb/s i HSUPA do 5,76 Mb/s. W połączeniu z przeglądarką obsługującą gesty multitouch uzyskujemy w efekcie bardzo wydajne i przyjemne w obsłudze narzędzie do przemierzania zakamarków Internetu. Dla marudnych mam tym miejscu dobrą wiadomość - to nie iPhone (gdzie dopiero niedawno doszła jako opcja przeglądarka Opera Mini), tu ilość alternatywnych przeglądarek jest znacznie większa. Mi osobiście do gustu najbardziej przypadł Dolphin z racji wygodnej pracy na kartach. Choć zastrzeżeń nie można też mieć do Opery Mini, która nie generuje po wczytaniu strony WWW podglądu w formie nieczytelnej grafiki. Wreszcie mamy podgląd całej strony z możliwością odczytania co większych tekstów (w pełni wykorzystywana jest tu wysoka rozdzielczość ekranu).

Przyjemną niespodzianką jest też bezproblemowa obsługa multitouch-a przez Operę Mini - to kolejna z wielu kwestii podkreślających fakt, że Opera Mini pod Androidem to coś zupełnie innego (lepszego) niż wariant na inne telefony. Podczas testów Milestone jeszcze nie obsługiwał w pełni Flash-a na stronach internetowych, jednak wielkimi krokami zbliża się nowa wersja systemu (2.2) ze wsparciem dla Adobe Flash 10.1.



Niemal perfekcyjną, działającą w trybie push pocztę email psuje jedna przypadłość. Zarówno konto MS Exchange (pełna obsługa od Androida 2.1), jak i Gmail sygnalizowały nadejście nowej wiadomości email, nawet jeśli na serwerze dany nadawca ustawiony był jako spamer. Telefon sobie brzęczy, a w Outlooku na komputerze nie ma śladu po mailu. Po pewnym czasie przestałem już reagować na sygnały o nowych wiadomościach, lub też wsłuchiwać się czy synchronizujący się w trybie push iPhone również wydawał z siebie jakiś dźwięk. iPhone 3GS informował mnie zawsze jedynie o tych istotnych wiadomościach - pomijając spam. Sama forma wyświetlania maili, jak i zarządzanie skrzynką mailową to elementy, w przypadku których Google doszedł już niemal do perfekcji. Gdyby tylko nie ten spam…



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News