DAJ CYNK

Audacity uratowane? Będzie zmiana polityki prywatności, fork pewnie też

Anna Rymsza (Xyrcon)

Aplikacje

Muse Group zmieni politykę prywatności Audacity

Audacity zmienił właściciela. Jak to zwykle bywa w pobliżu wolnego oprogramowania, polityka prywatności nowego właściciela natychmiast została wzięta pod lupę. Efekty już są – Muse Group obiecuje zmiany, a społeczność i tak nawołuje do forkowania projektu.

Audacity trafiło w ręce Muse Group. Po sieci rozeszła się fala uderzeniowa od zderzenia bastionu wolnego oprogramowania ze zbieraniem telemetrii. Polityka prywatności Muse Group mówi bowiem, że jej oprogramowanie gromadzi i wysyła nieco danych osobistych i może udostępnić je stronom trzecim – stróżom prawa i ewentualnym partnerom. Do świetnego programu do edycji dźwięku od razu przyczepiona została wielka etykieta z napisem „SPYWARE”. To poważny zarzut.

Nowy właściciel Audacity stara się oczyścić atmosferę. Przede wszystkim przekonuje, że słownictwo w polityce prywatności jest mało precyzyjne. Przede wszystkim Muse Group nie udostępni danych użytkowników każdemu śledczemu, który napisze w tej sprawie mejla. Dane zostaną udostępnione jedynie na mocy wyroku sądu z jurysdykcji, w której operuje grupa. Zresztą, by operować w niektórych krajach, Muse musi gromadzić nieco danych, właśnie na potrzeby przyszłych dochodzeń. Dane nie będą też sprzedawane komercyjnym klientom. W sprawie zbierania danych również potrzebne były wyjaśnienia co jest gromadzone i jak przechowywane.

Nowe funkcje Audacity też wymagają danych

Daniel Ray, kierujący strategią Muse Group, wypowiedział się w tej sprawie na GitHubie. Napisał, że rozumie obawy społeczności i ponownie zasłonił się nieprecyzyjnie napisaną polityką prywatności. Podkreślił też, że Muse zbiera i przechowuje bardzo ograniczone informacje. Jest to konieczne nie tylko z powodu prawa.

Audacity dostanie dwie nowe funkcje, które wymagają telemetrii. Po pierwsze, będzie automatyczne ściąganie aktualizacji programu. Druga to możliwość automatycznego wysyłania raportów o błędach. Tu chyba nikt nie ma wątpliwości, że przydadzą się informacje o specyfikacji komputera, na którym działało Audacity? Konkretnie Ray wymienia:

  • adres IP użytkownika (tylko na 24 godziny),
  • wersja systemu i procesora,
  • raport o błędzie.

Ray nie poruszył jeszcze jednej ważnej kwestii, a mianowicie braku zgodności polityki prywatności Muse z licencją GPL, na której dostępny jest program Audacity. Otóż możliwość zbierania informacji o użytkownikach ogranicza dostęp do programu – nie powinny z niego korzystać osoby poniżej 13 roku życia. Tymczasem licencja GPL nie zezwala na żadne ograniczenia w dostępie do oprogramowania. To będzie twardy orzech do zgryzienia dla prawników.

Zobacz: PinePhone z Linuxem i KDE dostępny w przedsprzedaży. Wysyłka z Polski

Niemniej prawnicy Muse Group już zasiedli do pisania nowej polityki prywatności. Ma ona być tak skonstruowana, by nie było żadnych wątpliwości ani niedomówień. Co z tego wyjdzie? Coś mi się zdaje, że i tak skończy się forkowaniem Audacity przez społeczność, choćby tylko po to, by podtrzymywać ducha wolnego oprogramowania.

Na koniec podpowiem, że nowa polityka prywatności nie obejmuje Audacity używanego offline. Jeśli więc obawiasz się Muse Group, ale wciąż chcesz mieć nowe Audacity, zablokuj programowi dostęp do sieci. Oczywiście zawsze możesz zostać z wersją 3.0.3 lub starszą – nikt Ci tego nie zabroni, a w nich nie ma komponentów telemetrycznych.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Vika Strawberrika (Unsplash)

Źródło tekstu: Muse Group, Dalien Ray