Szczepienie bez wprowadzania patogenów do organizmu. To jest możliwe

Podczas szczepienia do wnętrza naszego organizmu dostarczane są patogeny, na które mamy się dzięki niej uodpornić. Bywają to pojedyncze białka, fragmenty wirusów, lub bakterii, albo żywe, acz osłabione okazy.

Paweł Maretycz (Maniiiek)
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Szczepienie bez wprowadzania patogenów do organizmu. To jest możliwe

Zwykle wiąże się to z wbiciem w nasze ciało igły, oraz ewentualnymi efektami ubocznymi, jak stan zapalny, czy nawet lekka gorączka. Oczywiście bywają także mniej przyjemne efekty uboczne, a czasami nawet i bardziej groźne. To jednak szacowanie rachunkiem prawdopodobieństwa: szanse na to, że NOP okaże się dla nas szkodliwy, są znacznie mniejsze, niż to, że równie zły, albo jeszcze gorszy efekt spotka nas od choroby, od której się nie zaszczepiliśmy.

Dalsza część tekstu pod wideo

S. epidermidis

Rozwiązanie tego problemu odkryto… badając jedną z bakterii żyjących na naszej skórze. Chodzi tu o S. epidermidis, która żyje na niemalże każdym człowieku, nie wyrządzając nam żadnej krzywdy. Okazuje się jednak, że nasz układ odpornościowy wcale jej nie ignoruje, a wręcz przeciwnie: wykazuje taki sam poziom agresji wobec niej, jak przy szczepieniu.

W celu wykluczenia uodpornienia się na nią z powodu skaleczeń postanowiono przeprowadzić eksperyment na stworzeniach, które nie mają z nią kontaktu, czyli na myszach. Te po zwykłym posmarowaniu zawiesiną z bakterią również zyskały przeciwciała. Tym samym okazało się, że da się nabyć odporność przez skórę.

Szczepienia bez igieł

Za taką reakcję ma odpowiadać pewne białko wystające z bakterii. Naukowcy uznali, że jego modyfikacja pozwoli umieścić na nim fragmenty patogenów innych bakterii, czy nawet wirusów. W ten sposób nasz układ odpornościowy mógłby zdobywać wiedzę na temat potencjalnych zagrożeń bez umieszczania ich w naszym ciele. Eliminuje to więc wszelkie nieprzyjemne efekty poszczepienne przy jednoczesnym zapewnieniu odporności jak przy szczepieniu.

Sama szczepionka natomiast nie będzie już w formie preparatu w fiolce, a maści, którą najzwyczajniej w świecie wetrze się w skórę. Oczywiście konieczne będą jeszcze lata badań nad nową metodą. Nie można także wykluczyć, że część patogenów będzie niezdatna do zastosowania tej metody. Jednak w najgorszym wypadku wciąż pozbędziemy się przynajmniej części igieł.