Używasz tych dezodorantów? Uważaj, mogą być bardzo szkodliwe

Od czasu usunięcia freonu z dezodorantów zdawało się, że popularne perfumy są już dla nas dużo bardziej bezpieczne. Okazuje się jednak, że skomplikowane substancje mające pomóc zachować nam świeży zapach wciąż mogą być zagrożeniem.

Bartłomiej Grzankowski (Grzanka)
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Używasz tych dezodorantów? Uważaj, mogą być bardzo szkodliwe

Maskowanie naszego zapachu i zastępowanie go milszym, nawilżanie, zapobieganie poceniu się – dezodoranty mają dziś sporo zadań do wykonania. Aby to osiągnąć wykorzystują całe mnóstwo związków chemicznych, które jednak nie są dla nas obojętne. W jaki sposób mogą nam szkodzić i skąd w ogóle to wiadomo? Najnowsze badanie przeprowadzone w Szwajcarii rzucają na to trochę światła.

Dalsza część tekstu pod wideo

Małe ale groźne

Sprawą zajęli się badacze z École Polytechnique Fédérale de Lausanne (EPFL) w Szwajcarii, którzy wzięli na warsztat kilka popularnych produktów higieny osobistej. Analizując ich zawartość zidentyfikowali ponad 200 różnych rodzajów lotnych związków organicznych w stężeniach kilku części na milion. Mało? Cóż, niestety czasem nawet tyle wystarczy, by zrobić nam krzywdę. I choć zdecydowana większość tych związków jest raczej nieszkodliwa, także przez niskie stężenie, to jednak nie wszystkie. Niektóre z nich potrafiły wchodzić w reakcję tworząc wtórne aerozole organiczne. Te zaś nie zawsze są już dla nas tak obojętne. W niektórych przypadkach mogą na przykład koagulować w większe cząsteczki, które są w stanie osadzać się w naszych płucach.

Kolejnym przypadkiem mogą być też reakcje wspomnianych lotnych związków organicznych z innymi substancjami. Przykładem jest chociażby ozon, który, jak wskazuje portal sciencealert.com, jest emitowany chodziażby przez drukarki, kserokopiarki, a nawet… oczyszczacze powietrza. Badacze ze Szwajcarii postanowili sprawdzić jakie mogą być skutki spotkania tej cząsteczki z lotnymi związkami. Wnioski nie napawają optymizmem.

Konieczne ograniczenia

Aby ocenić szkodliwość tego połączenia pobrano próbki z dezodorantu w sprayu oraz w kulce, balsamu do rąk i suchego szamponu, które zostały poddane dwóm testom. Pierwszy oceniał emisję z każdego produktu w kierunku stojącej osoby oraz chusteczki pozostawionej w pomieszczeniu przez godzinę. Drugie badanie natomiast uwzględniało właśnie reakcję z ozonem w ilości około 35 do 40 części na miliard w spotkaniu ze związkami emitowanymi przez każdy z produktów.

Wyniki? Poza dezodorantem w kulce wszystkie preparaty były źródłem dosłownej chmury cząstek stałych, która nazywana jest nawet “smogiem”. Co więcej, tempo wzrostu cząstek było znacznie wyższe niż to, które zwykle odnotowuje się w badaniach jakości powietrza na zewnątrz w środowiskach miejskich lub odległych. Na tej podstawie badacze wskazują jednoznacznie, że konieczne jest przynajmniej częściowe ograniczenie lub nawet całkowita rezygnacja z tych preparatów na rzecz bardziej naturalnych rozwiązań, które wykorzystują związki zapachowe o mniejszej reaktywności chemicznej.