Microsoft się walnął, stresując tysiące ludzi na całym świecie
Użytkownicy usługi Microsoft OneDrive dla Firm właśnie najedli się trochę stresu. Szczęśliwie dla nich, problem został już zażegnany, ale z pewnością w wielu przedsiębiorstwach zrobiło się gorąco.

Na początku mijającego tygodnia firmowych użytkowników chmury OneDrive mogła czkać niemiła niespodzianka: niezależnie od wykupionego pakietu, przestrzeń dyskowa bywała ograniczana do 1 TB. A jeśli danych było więcej, to zgromadzone pliki pojawiały w trybie tylko do odczytu, bądź też mogły kompletnie zniknąć. Jakby tego było mało, równolegle administratorzy tracili dostęp do centrum sterowania, więc w sytuacji braku lokalnych kopii mieli kompletnie związane ręce.
Dobra wiadomość jest taka, że problem wygląda na zażegnany. W czwartek spółka z Redmond potwierdziła, że coś jest na rzeczy, by od razu rozpocząć prace serwisowe. Ostatecznie, jak poinformowano, najpóźniej w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego OneDrive dla Firm powinien w pełni odżyć. I według wstępnych raportów tak istotnie się stało.



Najciekawsze jest jednak to skąd wzięła się tak nietypowa awaria w dotychczas działającej prawidłowo usłudze, a zawinił ponoć drobny błąd w funkcji odpowiedzialnej za weryfikację licencji. W rezultacie chmura nie była w stanie prawidłowo rozpoznać, jaki pakiet opłaca dany klient, przez co serwowała opcję podstawową (choć nie do końca, bo 1 TB limitu występuje tylko w licencjach dla 5 stanowisk lub mniej, a większym organizacjom przysługuje nominalnie pięciokrotnie więcej).
Tak czy inaczej, dobrze słyszeć, że Microsoft sprawnie problem rozwiązał. Przy czym z tej historii płynie też pewien morał: jak doskonale widać, bezkrytyczne zaufanie chmurze może odbić się czkawką. Stąd swoje kluczowe dane warto przechowywać w co najmniej dwóch różnych miejscach. Przy dużych wolumenach jest to kosztowne, prawda, ale jeszcze więcej można stracić na nieoczekiwanym przestoju.