DAJ CYNK

Huawei P30 Pro po 9 miesiącach użytkowania nadal zachwyca

orson_dzi Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Koniec potwora. P30 Pro jest dużo ładniejszy niż P20 Pro

Huawei P30 Pro test czy warto

P30 Pro na żywo zobaczyłem stosunkowo późno. Kiedy już wszyscy zdążyli się nim zachwycić i zamieścili na Facebooku pierwsze zdjęcia Księżyca (do tego wrócimy), ja dopiero pierwszy raz miałem go w rękach. I była to miłość od pierwszego wejrzenia. Po brzydkiej jak noc serii P20 miałem wrażenie, że ktoś w Huaweiu w końcu poszedł po rozum do głowy. P30 Pro jest absolutnie piękny i nie dziwię się, że na jego wzornictwie bazuje Mate 30 Pro.

Huawei P30 Pro test czy warto

W zasadzie całą robotę robią tutaj krawędzie obudowy. W górnej i dolnej części są one płaskie, w zasadzie prostopadle ścięte do boków i wygląda to naprawdę obłędnie. Do tego ładnie wkomponowany ekran z niewielkim wcięciem, ograniczonym tylko do miejsca na przedni aparat.

Huawei P30 Pro test czy warto

Po tym jak seria P20 obudową przypominała cebulę, ze względu na nagromadzenie warstw i kolejnych ramek, P30 Pro to tylko trzy części. Dwa szklane panele przedzielone metalowym korpusem. Oszczędnie, elegancko… Nie można było tak od razu?

Obudowa jest jednak bardzo cienka, przez co jeśli nie korzystamy z pokrowca wymaga nieco przyzwyczajenia. Na początku chwyt jest bardzo niepewny i co chwilę mamy obawy, że telefon zaraz wypadnie nam z ręki. Tutaj pod tym względem faktycznie Mate 30 Pro z dużo bardziej zakrzywionymi bokami wypada znacznie korzystniej.

Huawei P30 Pro test czy warto

Huawei P30 Pro test czy warto

Wyróżniającym się elementem obudowy jest przycisk blokady ekranu. Podobnie jak w modelu Mate 20 Pro dostał on zadziorny czerwony akcent. Mała rzecz, ale naprawdę cieszy.
Drugim rzucającym się w oczy elementem jest na pewno aparat. Duży, dosyć mocno wystający ponad powierzchnię tylnego panelu. Na co dzień w niczym to nie przeszkadza, a jego wygląd naprawdę potrafi wzbudzić respekt.

Huawei P30 Pro test czy warto

Huawei P30 Pro test czy warto

Jeśli chodzi o warianty kolorystyczne, to zdecydowanie do gustu przypadły mi nowe wersje zaprezentowane podczas targów IFA we wrześniu. Zastosowanie dwóch różnych faktur z tyłu obudowy to w zasadzie bardzo prosty zabieg, ale szalenie skutecznie wpływający na komfort użytkowania. Matowa powierzchnia w dolnej części faktycznie opornie pokrywa się odciskami palców w przeciwieństwie do wariantu standardowego i pewniej leży w dłoni. Opcja czarna, której używam od kilku miesięcy, brudzi się w niesamowitym tempie. Poza tym ta czerń ma trochę daleko do faktycznego czarnego koloru. Podobnie jak w przypadku Mate’a 20 Pro jest lustrzana i w zasadzie przez większość czasu jest szara z przebijającymi się odbiciami otoczenia.

Huawei P30 Pro test czy warto

Mam też wrażenie, że wariant czarny jest niedbale pomalowany. Patrząc na niego pod odpowiednim kątem w silnym świetle można odnieść wrażenie, jakby miejscami był wręcz malowany pędzlem. Ale na co dzień tego zupełnie nie widać. Warto też dodać, że nowe wersje kolorystyczne - niebieska i różowa, są cięższe o dwa gramy. Przynajmniej wg mojej wagi. Obstawiam, że może to wynikać z dwóch różnych warstw lakieru.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: orson_dzi Arkadiusz Dziermański